Pewnego kwietniowego dnia wpadłam z wizytą do Kasi i Konrada i ich dwóch córeczek, Ani i Idalii. Początkowe onieśmielenie po kilku chwilach zamieniło się w chęć pozowania i... dobrą zabawę. Cały czas towarzyszyły nam uśmiechy, przytulańce, całusy i dobre spojrzenia.