Sesję zaplanowaliśmy na sobotę, 14 maja. Zapowiadał się ładny wschód słońca, więc umówiliśmy się o 4.30 na miejscu zdjęć. Sprawdzając dzień wcześniej pogodę, nie zapowiadało się... tak spore zachmurzenie :D Słońce zawitało raptem na 15 minut - ale jakie to było 15 minut! Ciepłe, dobre. Z resztą cała sesja taka była - pełna ciepła, dobra, uśmiechów, przytulania, pocałunków w czoło i czułych spojrzeń. No i oczywiście był rytuał parzenia kawy, camperowy Landrover i piękne widoki.
Asia i Maciek okazali się świetnymi ludźmi, takimi, co to się z nimi sesje mogą przeciągać i przeciągać {stąd nieskończona ilość zdjęć:)).
I tak sobie oglądam te zdjęcia i mogę tylko jedno powiedzieć, że życzyłabym wszystkim kobietom, co by ich mężczyźni tak czule je gładzili po czole i przytulali, a wszystkim mężczyznom - takich spojrzeń i uśmiechów pełnych radości posyłanych przez ich kobiety. O, i tyle.